- autor: pershing94, 2014-10-06 10:50
-
Cenny punkt piłkarze Sparty Jeżowe przywieźli z Sokolniki. Trochę pechowo, bo bramkę straciliśmy w 94 minucie meczu, ale także szczęśliwie, ponieważ gospodarze tego spotkania marnowali doskonałe sytuacje jedna za drugą. Bramkę strzelił Krzysztof Małysa. (więcej w rozwinięciu)
Na samym początku pierwszej połowy Sokół stworzył sobie 3 wyśmienite okazje do zdobycia gola. W pierwszej na raty bronił nasz bramkarz, w drugiej po rykoszecie od naszego obrońcy piłka zatrzymała się na poprzeczce, a w ostatniej piłka minimalnie przeszła obok bramki. Z naszej strony w pierwszej połowie dwa razy wyprowadziliśmy groźne kontry. Pierwsza w 25 minucie wykończona wzorowo przez nasz zespół. Piłkę od Krystiana otrzymał Piotrek, który z pierwszej piłki zagrał do Krzyśka Małysy, który pokonał bramkarza Sokoła. Natomiast w drugiej dosłownie zabrakło centymetrów, aby Jacek Gielar wpakował piłkę do siatki głową. Groźnie pod naszą bramką zrobiło się po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Żaden z nabiegających zawodników miejscowych nie trącił piłki, który przeszła minimalnie obok słupka. Po pierwszej połowie szczęśliwe prowadzenie 0:1.
Druga połowa w naszym wykonaniu przypominała „obronę Częstochowy”. Przez większość drugich 45 minut nie wychodziliśmy z własnej połowy, a niekiedy z własnego pola karnego. Gracze Sokoła w drugiej odsłonie zmarnowali przynajmniej z 10 wybornych sytuacji strzeleckich. Strzałami z 5m przenosili piłkę na bramką, a gdy futbolówka zmierzała w światło bramki dobrymi interwencjami popisywał się Remek. Gospodarze nie potrafili nawet trafić praktycznie do pustej bramki. Zamykający akcję napastnik Sokoła mając całą wolną bramkę trafił wprost naszego obrońcę, który ratował nas w tej sytuacji wślizgiem. W ostatnich fragmentach drugiej odsłony powinniśmy skontrować gospodarzy, którzy atakowali wszystkimi zawodnikami z pola. Ale tak jak w spotkaniu z Mokrzyszowem w decydujących momentach nie potrafiliśmy wykonać jednego kończącego podania. Najbardziej szkoda sytuacji, gdzie wyszliśmy 3 na 1 i zamiast strzelać na bramkę Krzysiek chciał obsłużyć podaniem Krystiana, lecz podanie było wprost w nogi obrońcy Sokoła. No i przyszła 94 minuta spotkania. Wszyscy zawodnicy Sokoła wraz z bramkarzem powędrowali w nasze pole karne. po dośrodkowaniu w dużym tłoku najprzytomniej zachował się Cąpała, który strzałem z główki doprowadził do wyrównania.